Czarny piątek – robimy to… średnio

Czarny piątek, czyli szał zakupowy w dzień po Święcie Dziękczynienia, to zjawisko dogłębnie amerykańskie. Ogromne promocje, dochodzące nawet do 70-80%, oblegane centra handlowe i dreszczyk emocji związny z polowaniem na okazje. A jak to wygląda u nas?

„Czarny Piątek” jest w Polsce nowością. W tym roku, chyba po raz pierwszy udało mi się zaobserwować to zjawisko w większym natężeniu. Na mieście pojawiły się plakaty, dostałam parę newsletterów reklamujących promocję, a do akcji przyłączyły się duże sieciowe sklepy, księgarnie, drogerie i – z tego co zdołałam zaobserowować – kilka onlinowych sklepów różnego typu.

Skąd Czarny Piątek u nas? To nie tyle moda, co konieczność – dzięki zakupom interentowym, polscy konsumenci mogą korzystać z atrakcyjnych promocji rodem zza oceanu. Dla rodzimych firm udział w tej akcji jest więc koniecznością wynikającą z ostrej konkurencji. Jak im poszło w tym roku?

Black Friday w Stanach wygląda tak:

7cfe9484d34ab4349ef0f93e3f62fde7

A w Polsce? Brak niestety opracowań graficznych, ale promocje przygotowało kilka  większych sklepów, jak iSpot, Komputronik, Empik, Matras czy Auchon, który obniżył ceny o połowę w ramach akcji „Taaaaki piątek”. Smyk proponował zniżkę 20% i na takim poziomie utrzymywało się większość sieci, które przystąpiły do akcji.

Do mnie drogą mailową dotarły informacje o promocji Orsaya: -30%, ale tylko na jeden produkt zakupiony online. Lepszą promocję zaproponowało Eobuwie: – 30% na wybrane marki obuwia z wyższej półki.

Tradycja Czarnego Piątku dopiero kształtuje się w Polsce. Brak wiarygodnych statystycznych opracowań na jego temat. Można się jednak pokusić o pierwsze, subiektwne wrażenia i odczucia z punktu widzenia klienta:

  • Promocje są dość skutecznym narzędziem przyciągania. Jeśli jednak informujemy klienta o „mega promocji z okazji Czarnego Piątku”, wypadałoby zaproponować więcej niż 20% obniżkę. Taki rabat można przecież dostać w czasie popularnych wyprzedaży sezonowych.
  • Zrozumiałym jest też, że promocja może obejmować tylko wybrany asortyment, ale obwarowywanie jej zbyt wieloma warunkami (tylko online, tylko na jedną rzecz, tylko rzeczy nieobjęte innymi promocjami itd.), zniechęci klienta. Jeśli informację o promocji wysyłamy mailem, dobrze byłoby, gdyby odbiorca nie czuł się rozczarowany zaraz po jego otwarciu.
  • Promocje w sklepach internetowych powinny być wyższe niż w stacjonarnych – klienci przeglądający oferty online, nie mają „emocjonalnego” i fizycznego kontaktu z produktem. Zwracają większą uwagę na cenę i „okazję”. W przypadku marek odzieżowych, wyższy rabat zmniejsza wątpliwości płynące z kupowania ubrań bez przymierzania i wpływa na podjęcie decyzji o zakupie.

Czarny Piątek nie należy jeszcze do polskich tradycji handlowych. Jak będzie wyglądał za kilka lat? Zapewne zbliży się do amerykańskiego pierwowzoru: większe promocje, więcej firm biorących udział w akcji i nieustający zalew reklam. Wszystko po to, by zdobyć, zatrzymać i zadowolić klienta. Obserwowanie tego procesu będzie na pewno bardzo ciekawe i czekam z niecierpliwością, aż polskie firmy zrozumieją, o co w Czarnym Piątku chodzi. Na razie idzie nam średnio.

 

 

 

 

Poznaj PeekQuicka

Innowacyjną platformę do zbierania informacji z rynku.

Dowiedz się więcej

PeekQuick wykorzystuje ciasteczka (ang. cookies), które usprawniają działanie serwisu. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. W innym wypadku ciasteczka będą umieszczane w pamięci Twojego urządzenia. Wszystko jasne!